Kontynuacja serii wpisów z cyklu „wieczór w Tatrach„. Na blogu już nieraz wspominałem, że wieczór to moja ulubiona pora dnia w Tatrach. Otóż wtedy często można liczyć na krajobrazowe widowiska i pustki na szlakach, stąd też ta pora dnia potrafi ciekawie urozmaicić górską przygodę.
Niestety moje polowanie na wieczorne krajobrazy w lipcu 2013 przyniosło raczej skromne efekty. Na szczęście już w obecnym miesiącu miałem dużo więcej okazji do podziwiania pięknych tatrzańskich wieczorów, stąd też następny wpis z tej serii powinien być trochę ciekawszy. 😉
W galerii zamieściłem kilka zdjęć z 3 wieczorów:
- 8 lipca – Królowa Rówień (godz. 18:40), Przełęcz między Kopami (godz. 18:50)
- 23 lipca – Żleb Kulczyńskiego (godz. 16:50), Dolina Gąsienicowa (godz. 18:14)
- 29 lipca – Zadni Granat (godz. 17:30)
Galeria:
-> Wieczór w Tatrach – październik 2012 (poprzedni wpis z tej serii)
-> Wieczór w Tatrach – sierpień 2013 (następny wpis z tej serii)
-> O Tatrach
Ja też bardzo lubię tą porę, zwłaszcza kiedy wieczory są pogodne i ciepłe, kilka chmurek krąży gdzieś po niebie a coraz niżej wiszące słońce pięknie oświetla szczyty. I ta cisza, spokój, las coraz ciemniejszy, jakby tatry zasypiały na naszych oczach… Super 🙂 Pozdrawiam!
Oj tak, również najbardziej lubię ciepłe i pogodne wieczory 🙂 Pozdrawiam!
A my schodząc z Koziej Przełęczy żółtym do Gąsienicowego mieliśmy w ubiegły piątek wspaniałą grę światła i cieni. A nogi przy zejściu bolały… Eh, Orla Perć, Hala Gąsienicowa moje najpiękniejsze miejsca w Tatrach. Pozdrawiam.
Niewątpliwie Dolina Gąsienicowa to piękny tatrzański zakątek. Pozdrawiam.
Lubię tatrzańskie wieczory i moim zamiarem jest wybrać się kiedyś na jakiś szczyt i z niego obserwować zachód lub wschód słońca! 🙂
W takim razie polecam zachód na Wołowcu (2064 m n.p.m.) lub na Rakoniu (1879 m n.p.m.). 🙂 Poza tym wieczorne przejście grani Wołowiec – Grześ też jest bardzo ciekawe, a z Grzesia można już szybko zejść do schroniska na Polanie Chochołowskiej (dzięki temu nie trzeba iść długo po ciemku).
Podróżowanie po górach to przyjemność, której nie da się zapomnieć. Zazdroszczę tym, którzy mieszkają w Tatrach… ale z drugiej strony – pewnie nie wszyscy tam mieszkający doceniają to, co mają….
Hmm… również chciałbym mieszkać bliżej Tatr. Brak bariery odległości pozwoliłby na większą aktywność w górach.
Świetny blog, wszystko ładnie, zgrabnie wygląda, aż chce się czytać 🙂
I zdjęcia naprawdę ładne.
Pozdrawiam!
Dziękuję, życzę miłego czytania. 🙂 Pozdrawiam!